środa, 4 marca 2015

Chapter 24


- Sam! Jesteś gotowa? - krzyczał Zayn z dołu, a ja wzięłam ze sobą walizki i zeszłam po schodach do kuchni.

- Masz wszystko? - spytał, a ja przytaknęłam. Wziął kluczyki i wyszliśmy na dwór. Moje walizki położył na tylne siedzenia, a ja usiadłam z przodu obok niego.

Zayn odpalił silnik, włączył radio i pojechał autostradą. Siedzieliśmy w zupełnej ciszy, aż telefon Zayna zaczął dzwonić. Malik włączył na głośnik.

- Zayn, co jest? - spytał.

- Hey stary, mam pewien problem i potrzebny mi jesteś w kawiarni. - powiedział do telefonu James.

- Wiesz, mogę dopiero za jakieś pół godziny. - odpowiedział.

- No okej, to widzimy się za pół godziny. Cześć. - powiedział i się rozłączył. Zayn przyciszył telefon i znów jechał dalej. Patrzyłam się na niego i chyba to zauważył, bo złapał mnie za rękę i do końca jazdy nie puszczał. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Zayn przeszedł ze mną przez barierkę i mocno przytulił.

- Wiesz, że cię bardzo kocham i będę bardzo tęsknić, prawda? - powiedział, a ja przytaknęłam i pocałowałam go. Poszłam w stronę samolotu, machając po drodze Zaynowi.

Odmachał do mnie i uśmiechnął się smutno. Nienawidzę kiedy jesteśmy daleko siebie. Czuje się jakby ktoś zabrał mi część mnie i już nigdy nie chciał oddać. Usiadłam na wyznaczonym miejscu i czekałam aż powiedzą, że jesteśmy na miejscu. Nienawidziłam latać samolotami.

Moja mama kochała przyrodę i wszystko co z nią związane, więc nie lubię zbytnio zapachów spalin, benzyny i jeszcze wielu innych. Usiadłam wygodniej, a po chwili usnęłam ze zmęczenia.


****

 Zayn's POV


- Hey, James! Co jest? - spytałem kiedy zobaczyłem, że nikogo nie było w kawiarni.

- Zaplecze. - krzyknął James, a ja ruszyłem w wyznaczonym kierunku. Usłyszałem jakieś szepty i zacząłem coś złego przeczuwać. Ustałem w kącie i przyglądałem się cieniom sylwetek poruszającym się po pokoju na zapleczu. Jeden osoba była wysoka, a druga musiała siedzieć.

- Będziesz robił co ci każę, rozumiesz!? - usłyszałem jak Niall krzyczy Na Jamesa i miałem ochotę teraz tam wejść i mu przywalić.

- Albo zrobisz co ci każę albo cię tu zabije. Decyduj. - powiedział stanowczo, a James przytaknął.

Wszedłem do pokoju, a wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie. Spojrzałem z czystą nienawiścią na blondyna, a on odwzajemnił spojrzenie.

- Kogo my tu mamy. Zayn Malik w własnej osobie. Nie tak trudno cię złapać jak myślałem.

- Zostaw go, on ci nic nie zrobił. - powiedziałem stanowczo, a on się zaśmiał. Podszedł do mnie i wymierzył mi cios w szczękę.

- On - nie, ale ty - tak. I teraz pora się odegrać. - powiedział i uderzył mnie w głowę, następnie kopnął w brzuch, a potem jedyne co usłyszałem to wycie radiowozów policyjnych i karetkę.


___________________________________________

Hey! Co u was? U mnie okej. Powoli zbliżamy się do końca. :( Ale nie ma czego się bać, bo będzie druga część. Zwiastun do niej został przeze mnie już zrobiony i dodany został do strony "zwiastuny". Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał i będziecie komentować. Kocham was!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz