piątek, 9 stycznia 2015

Chapter 21

 Przeczytaj notkę pod rozdziałem.

- Samantho Smith czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?

Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Tak, kochałam go, ale czy byłam gotowa na ślub? Zastanawiałam się tak przez dłuższą chwilę, a potem odpowiedziałam:

- Tak. Wyjdę za ciebie.



6 miesięcy później..



Był koniec wiosny, a ja i Zayn jesteśmy świeżo po ślubie. To był jeden z najwspanialszych dni w całym moim życiu. Zostało nam parę dni miesiąca miodowego i chcieliśmy je spędzić jak najlepiej.

Siedziałam właśnie na werandzie naszego domku i patrzyłam na piękny ocean.Wstałam z bujanego krzesełka i poszłam w stronę plaży. Usiadłam na ciepłym piasku i czułam jak fale rozwiewają mi włosy. Po chwili usłyszałam jak ktoś się do mnie zbliża, odkręciłam się i zobaczyłam Zayna niosącego dwa kubki z herbatą.

- Jak mnie znalazłeś? - spytałam, a on się uśmiechnął i podał mi kubek.

- Jesteśmy sami tutaj. To nie mistrzostwo świata cię znaleźć. - odpowiedział i położył się na piasku.

- Jak to możliwe, że jesteśmy już małżeństwem? Nie mogę w to uwierzyć. - powiedziałam, a on się zaśmiał.

- Taa. Ja też czasami nie mogę w to uwierzyć. Ale w sumie znamy się prawie trzy lata, więc nie jest tak źle wziąć tak wcześnie ślub, c'nie? - spytał, a ja przytaknęłam i położyłam się obok niego.

Resztę dnia spędziliśmy na gotowaniu, chodzeniu po sklepach i po plaży. Nigdy nie czułam się tak świetnie jak teraz. Mam wielką nadzieje, że dziewczyny i chłopacy nie rozwalili nam domu pod naszą nieobecność.

Usiadłam na łóżku i westchnęłam. Najchętniej nie wyjechałabym stąd, ale niestety musiałam.Wstałam i poszłam do łazienki. Po drodze wzięłam też ciuchy na zmianę. Przebrałam się, zrobiłam lekki makijaż, zeszłam na dół, oznajmiłam, Zaynowi że wychodzę i poszłam w stronę skał przy brzegu.

Wyjęłam telefon z kieszeni spodenek i zrobiłam zdjęcie krajobrazowi. Następnie poszłam w stronę jakieś restauracji i zamówiłam sobie danie na wynos. Poczekałam dziesięć minut na nie i ruszyłam w stronę plaży. Popatrzyłam na ocean i zachwycałam się jego widokiem. Usiadłam na piasku i jadłam jakoś sałatkę z małymi kawałkami mięsa. Było bardzo dobre jak na mój gust. Przyglądałam się tak jeszcze z pół godziny aż zrobiło się ciemno i poszłam w stronę naszego domku. Weszłam do środka i zauważyłam jak Zayn coś gotuje, podeszłam do niego, pocałowałam go w policzek i poszłam na górę wziąć kąpiel. Wlałam wodę do wany, zanurzyłam się i czekałam aż moje ciało się rozluźni.

Sięgnęłam po gąbkę i kulistymi ruchami szorowałam każdy zakątek mojego ciała. Po skończonej kąpieli zeszłam na dół, a tam czekała na mnie kolacja zrobiona przez Zayna. Usiadłam naprzeciwko niego i zaczęłam jeść.

- Gdzie się dziś wybrałaś? - spytał Zayn, a ja spojrzałem na niego. Uśmiechał się.

- Byłam przy skałach i na plaży. - odpowiedziałam, śmiejąc się.




- Z czego się śmiejesz, piękna? - spytał zdziwiony i rozbawiony.


- Śmiesznie wyglądasz. - odpowiedziałam, wciąż się śmiejąc.

Po skończonej kolacji poszłam na górę, a Zayn powiedział, że posprząta w kuchni. Wzięłam książkę z szafki, usiadłam na łóżku, opierając się o poduszki zaczęłam czytać.

Niedługo potem Zayn wrócił, poszedł do łazienki się przebrać i umyć, a ja poszłam do drugiej łazienki przebrać się do spania. Umyłam zęby, rozczesałam włosy, zmyłam makijaż i poszłam do sypialni.



****








Wstaliśmy z Zaynem około godziny ósmej i poszliśmy na śniadanie. Postanowiłam, że tym razem to ja coś ugotuje i zrobiłam jajecznicę. Naparzyłam do tego kawy i patrzyłam jak Zayn czyta gazetę, jedząc. To zawsze był zabawny widok. Zaśmiałam się, a Zayn pokręcił głową z rozbawieniem.

- Pójdziemy dziś gdzieś? - spytałam, a on odłożył gazetę, podszedł do mnie i pocałował mnie w usta.

- Gdziekolwiek sobie zażyczysz. - odpowiedział, a wpięłam się na palce i pocałowałam go namiętnie. Złapał mnie za tyłek i podniósł do góry. Przytuliłam się do niego, a on zaniósł nas na górę.



nad ranem..



Zeszliśmy na dół, bo czekała na nas taksówka. Zayn włożył do bagażnika wszystkie nasze bagaże i czekaliśmy aż kierowca ruszy. Gdy byliśmy na lotnisku, od razu chciałam wrócić do tamtego domku i nigdy nie wracać, ale jak zawsze szczęście mi nie służy.

Mulat złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę samolotu. Czeka nas teraz dziesięciogodzinna podróż samolotem, a potem dwugodzinna jazda taksówką i jesteśmy na miejscu. Jestem tak zmęczona, że aż zasnęłam. Mogłam w końcu spokojnie odpocząć.






----------------------------------------



Heeey! Co tam u was? Chyba zauważyliście, że ten rozdział jest dłuższy? Tamten rozdział nikt nie skomentował i trochę mi smutno się zrobiło. Ale nadal nie wiem czy chcecie drugą część czy nie. Mam nadzieje, że ten rozdział będzie miał chociaż jeden komentarz, a jak nie to chyba się pożegnamy z tym opowiadaniem. Są wyświetlenia, ale nie ma komentarzy. To po co ja to w ogóle pisze? Może być nawet kropka, ale żeby było coś.



5 komentarzy:

  1. Dopiero wczoraj wieczorem zaczęłam czytać tego bloga i stwierdzam jego zajebistość :* Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgodziła się :)
    Pisz szybciutko następny rozdział.
    Dużo weny.
    Zapraszam również do mnie:
    incubus-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i cieszę się, że ci się blog spodobał ;)

      Usuń