sobota, 8 listopada 2014

Chapter 15

Minęły już trzy miesiące. Lukas został u nas tyle ile chciał, ponieważ spodobało mu się w Londynie. Nie miałam nic przeciwko.

Dzisiaj wieczorem wyjeżdżam na święta wielkanocne do mojego taty. Kolejna rozłąka z Zaynem. Myślę, że nie będzie teraz taki samotna jak wcześniej, ponieważ Lukas zostaje z nim. Tych dwojga zaprzyjaźniło się przez te miesiące, z czego jestem szczęśliwa. Pakowałam wszystkie swoje najpotrzebniejsze rzeczy do walizki i zeszłam na dół zjeść kolację z Zaynem, jego przyjaciółmi i Lukasem.

- Zrobiliście już tą kolację? - spytałam i usiadłam obok Zayna przy stole.

- Tak i mamy wielką nadzieje, że ci posmakuje, Sami. - powiedział mój kuzyn i usiadł po mojej prawej stronie.

- Ja też mam taką nadzieje, Luke. - ostatnie słowo zaakcentowałam i podkreśliłam.

- Już ci mówiłem, nie mów tak do mnie. - powiedział podirytowany, a ja się zaśmiałam. Zjedliśmy kolację i chłopcy usiedli przed kanapą oglądając mecz.

- Idę na górę sprawdzić czy wszystko wzięłam. - oznajmiłam. Usiadłam na łóżku i wzięłam z pod łóżka pamiętnik i napisałam swoje przemyślenia. Po czym zamknęłam go i poszłam do łazienki. Przejrzałam się w lustrze i zajrzałam do apteczki po aspirynę. Po chwili ją znalazłam i wzięłam dwie tabletki. Poszłam do pokoju i wzięłam ze sobą ciuchy. Po dwudziestu minutach byłam ubrana w to, a włosy ułożyłam w lekkiego warkocza. Zeszłam na dół z walizką.

- Jestem gotowa. - oznajmiłam, a chłopacy jak mnie zobaczyli to zaparło im dech w piersiach.

- Okey, poczekaj. Zawiozę cię, tylko wezmę kluczyki. - powiedział Zayn i poszedł do pokoju. Podeszłam do chłopców i Lukasa pożegnać się.

- Masz na siebie uważać i pozdrów starucha ode mnie. - powiedział i mnie przytulił.

- Gotowa? - spytał Zayn.

- Gotowa. - odpowiedziałam i razem z Zaynem wyszliśmy. Weszłam do auta i czekałam aż Zayn ruszy. Po chwili jechaliśmy w ciszy, czekając na najgorsze. Zayn odezwał się pierwszy, kiedy natrafiliśmy na korek.

- Będę za tobą strasznie tęsknił, wiesz o tym prawda? - spytał.

- Oczywiście. - odpowiedziałam i go pocałowałam. Po ponad dziesięciu minutach korek się rozluźnij, a mogliśmy jechać znów.

Znaleźliśmy się na miejscu po dwudziestu minutach. Zayn wyładował z bagażnika moją walizkę i ustał obok mnie. Czułam, że teraz pora na pożegnanie, ale nie wiedziałam od czego zacząć.

- Kocham cię Sam i będę za tobą strasznie tęsknił. - powiedział, a ja się do niego przytuliłam.

- Ja ciebie też. Będę tak strasznie tęsknić. Obiecaj, że będziesz na siebie uważać. - powiedziałam.

- Obiecuje. - odpowiedział i mnie pocałował, a ja odwzajemniłam pocałunek. Wtuliłam się do niego mocno i rozpłakałam się.

- Eeej, nie płacz, no już. To tylko tydzień. Damy radę. Ciii. - szeptał, a ja się uspakajałam.

- Nawet nie wiesz jak cię kocham. - powiedziałam.

- Wiem. Ja ciebie też. No już idź, bo samolot ci odleci. - powiedział, a ja wzięłam walizkę i poszłam na lotnisko. Pomachałam mu jak byłam przy samolocie.Odmachał mi, a ja weszłam do samolotu.

Usiadłam na wolnym miejscu i patrzyłam przez okno na Zayna, który stał przy samochodzie i patrzył na odlatujący samolot. Jeszcze raz się rozpłakałam, potem założyłam słuchawki i czekałam aż samolot ruszy.



-------------------------------------------------


Już XV rozdział! jak wam się podoba? Napisałam go, czekając aż chłopcy pojawią się w tym niemieckim dziadostwie i nadal ich nie ma -,- Bardzo was proszę o komentarze. To bardzo motywuje! :) xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz